poniedziałek, 30 stycznia 2017

"FEMINIZM JEST SEXY" Jennifer Keishin Armstrong, Heather Wood Rudúlph

Temat feminizmu wraca ciągle jak bumerang. Budzi wiele, często skrajnych emocji.  Kobiece ciało stało się przedmiotem rozmów polityków, debat medialnych oraz indywidualnych przekonań i wyznań. Feminizm w Polsce jeszcze nigdy nie stał się tak publicznym jak w przeciągu kilku miesięcy, za sprawą "czarnych protestów".

Sam feminizm zakorzenił się już w XIX wieku, by dać dojść do głosu kobietom ostatecznie na początku XX wieku, w którym kobiety pokazały, że są jednostkami silnymi, fantastycznie radzącymi sobie bez mężczyzn i samo decydującymi o sobie. Wojna poniekąd zmusiła kobiety do przejęcia części "typowo męskich" obowiązków w tamtych czasach, co zmusiło je do porzucenia pięknych, ale mało praktycznych sukien. Od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa rewolucja w społeczeństwie, na gruncie domowym, w modzie, a przede wszystkim swój początek miała rewolucja seksualna.

Na tym elemencie feminizmu autorki: Jennifer Keishin Armstrong oraz Heather Wood Rudúlph skupiają się w książce "Feminizm jest sexy". Tytuł ten może stanowić swoiste kompendium wiedzy, traktujące o zagadnieniach poświęconych sferze cielesnej i seksualnej kobiety. To pewien rodzaj przewodnika dla początkujących, którzy uczą poruszać się po meandrach zagadnień feministycznych i po tym, czym feminizm jest, kiedy napotykamy go w życiu i jak wtedy reagować, by zachować się w zgodzie ze swoim feministycznym sumieniem.

W książce nie zabraknie szczegółów z salonów kosmetycznych odnoszących się do depilacji brazylijskiej, która jak udowadniają autorki ma bardzo dużo wspólnego z walką o równość kobiet. To jedynie początek, czytelnicy zajrzą także do gabinetów, w których przeprowadzane są operacje plastyczne oraz zabiegi medycyny estetycznej. Zostanie podjęta próba wyjaśnienia, skąd w kulturze wzięła się pogoń za pięknym, idealnym, młodym ciałem. Jak rozsądnie stosować kosmetyki i w jaki sposób wspierać marki kosmetyczne.

Po lekturze kilku rozdziałów, w trakcie których uśmiechniemy się nie raz, bo autorki posługują się lekkim, prostym i zabawnym językiem, panie przejdą do tematu przemocy seksualnej, prostytucji i czerpania przyjemności z seksu w ogóle. Linijka po linijce zostanie wytłuszczone jakie sytuacje stają się toksyczne, jakich relacji unikać oraz gdzie szukać pomocy.

I te ostatnie rozdziały stanowiłyby siłę tej książki. Niestety oceniając całość, wypada ona dość rozczarowująco. Dla osób zaznajomionych z tematem feminizmu i szukających poszerzenia wiedzy, lektura tego tytułu będzie nużąca. Opisywanie przez wiele stron zalet i wad depilacji brazylijskiej to zdecydowanie zbyteczny zabieg. Ta tendencja utrzyma się niestety przez całą książkę, elementy, które mogłyby zostać skondensowane do kilku stron, ciągną się niemiłosiernie przez co zanika sens i klarowność początkowej tezy.

Nie chciałabym oceniać tej książki zbyt surowo, bo nie jest ona pozycją naukową, lecz zbiorem przemyśleń i sumą własnych doświadczeń dwóch działaczek na rzecz kobiet. Trudno zaklasyfikować tę książkę. Zawiera w sobie tyle oczywistości, które są kanwą rozmowy o prawach kobiet, że trudno mówić o przełomowości tej książki. "Feminizm jest sexy" to raczej zbiór luźnych przemyśleń, pogrupowanych tematycznie rozdziałami. Nie ma tutaj sięgania do historii i przytaczania zmagań poprzedniczek. Współczesność to makijaż, operacje plastyczne, wizyty u kosmetyczki i przechodzenia na dietę. Mamy tylko tu i teraz, na którym również warto się skupić.

Tytuł: "Feminizm jest sexy"
Autor: Jennifer Keishin Armstrong, Heather Wood Rudúlph
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Miejsce wydania: Warszawa
Rok wydania: 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz